wtorek, 28 sierpnia 2012

Przez żołądek do serca.....

Może ciężko w to uwierzyć, ale jak jestem w związku (nawet takim tygodniowym), to nic nie sprawia mi większej radości niż uszczęśliwianie mojego partnera. Poza dawaniem przyjemności fizycznej, wiem, jak faceci lubią gdy ich wybranka coś im ugotuje. Moja mama wspaniale radzi sobie w kuchni, niestety, zupełnie nie wiem dlaczego, ani ja ani moja siostra nie odziedziczyłyśmy tego daru. Moja siostra, niezrażona, wciąż nie daje za wygraną i gotuje mężowi obiadki – przyznam, że nieźle schudł, mimo, że przy każdej możliwej okazji wymyka się na stację benzynową i zatapia zęby w tamtejszych hot dogach (to Nasz mały sekret). Ja mam może w sobie więcej miłosierdzia i jak chcę zaprosić chłopaka na kolację to używam sprawdzonego sposobu – wszystko zamawiam! Dostawca przywozi mi „romantyczną” kolację, ja skrupulatnie wszystko pakuje do garnków i podgrzewam. Chłopcy są zachwyceni.. Wierzę, że kiedyś nauczę się gotować, ale póki co, dlaczego nieudany posiłek miałby mi odebrać przyjemność jaką mój facet daje mi w podzięce za pyszną kolację?

Xx

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz