niedziela, 29 kwietnia 2012

Wiosna!


Wreszcie nadeszła wiosna – w tym roku odczuwam ją zdecydowanie dotkliwiej niż wszystkie poprzednie razem wzięte; buzia non stop mi się cieszy i chodzę cały czas podniecona jak kotka w rui. Nawet przeprosiłam się z pornosami do których dawno nie zaglądałam, bo porno na żywo mam regularnie u sąsiada. Zabawne, że mimo całej tej ewolucji, wystarczy promień słońca i trochę cieplejszy powiew wiatru, a zmieniamy się w zwierzaki.
Xx

sobota, 28 kwietnia 2012

Randki w ciemno


Niedzielę z reguły spędzam, oddając się niewiarygodnie wyczerpującemu dochodzeniu do siebie po weekendowych harcach i na wypisywaniu niesamowitych głupot na fejsbuku.
Tym razem nie było inaczej, skomentowałam jakimś strasznym sucharem status koleżanki i po chwila spostrzegłam „zaczepkę”. „Odzaczepnęłam” i wtem otrzymałam wiadomość od jakiegoś młodzieńca, że powaliłam go tym tekstem (i nie tylko) i że on „nigdy nie zaczepia ludzi na fb” bla bla bla. Było to trochę nawet bardziej żenujące niż tekst który mu się tak spodobał, ale miało w sobie trochę uroku – oto ja, leżąca i zdychająca w łóżku na dwudniowym kacu, jestem interaktywnie podrywana przez nawet nieźle wyglądającego kolesia. Jak dla mnie super. Interaktywny flirt trwał tydzień, w końcu postanowiliśmy się spotkać. Wino w parku (wiem,  że brzmi strasznie, ale z niesprawdzonymi towarami nie spotykam się w centrum ani w żadnych knajpach na wypadek gdyby się okazali delikatnie mówiąc niewyględni i żeby nie narażać się na tłumaczenie znajomym). Nie mam zbyt dużo doświadczenia w randkach w ciemno, ale praktyka czyni mistrza: 1) Na zdjęciu nie widać, że typ jest niższy od Ciebie, niby oczywiste, ale nie przyszło mi to do głowy 2) Na zdjęciach z wakacji gdy chłopcy z reguły latają w surf spodenkach, nie widać , że on oficjalnie jest dresiarzem.
Przyznam szczerze, trochę się rozczarowałam bo oczywiście wyobraźnia pogalopowała w stronę niesamowicie romantycznego zbiegu okoliczności, miłości od pierwszego wejrzenia i innych pierdów. Szczęśliwie dość szybko dałam mu do zrozumienia, że nie jest w moim typie, bo po 3 winach które w krzakach wypiliśmy, mogłoby to nie być takie łatwe.
Suma sumarum było miło, od dawna marzyła mi się randka (bo szybki marsz na drugą stronę ulicy w wiadomym celu jakoś pod randki ciężko podciągnąć) i  przede wszystkim, warto chodzić na randki! Nawet te w ciemno i po ciemku nietrafione. Fajnie zagrać w tą grę w „pierwsze spotkanie”, po raz milionowy opowiadać swój życiorys, starannie eksponując za każdym razem inny etap życia w zależności od okoliczności i fajnie przejrzeć się w oczach nieznajomego – można się wiele o sobie nauczyć.
Xx

poniedziałek, 16 kwietnia 2012

Przyjemne z pożytecznym


Uwielbiam sex. Mam wrażenie, że myślę o nim częściej niż statystyczny facet. Sam sex jest bardzo zdrowy, relaksujący, ma po prostu  same zalety!  Jest też o wiele prostszy niż sex powiązany ze związkiem, więc dość często korzystam z jego dobrodziejstw.
Podczas jednej z tradycyjnych rozmów z koleżanką, że jak to jest, że dopiero co była wypłata a pieniądze się „same wydały”, P rzuciła „Czas znaleźć sponsora, jest nawet taki portal szukam sponsora,pl”. Wszystkie skwitowałyśmy to śmiechem, ale moja ciekawość została rozbudzona. Wieczorem weszłam na wymieniony portal – miliony anonsów! Zaczęłam się zastanawiać – czym się różni taki układ od układu w którym sama uczestniczę – dajemy sobie chwile ogromnej przyjemności bez żadnych zobowiązań, więc w sumie dlaczego nie miałabym być wynagradzana za swoje wysiłki czymś więcej niż „tylko” orgazmem? Napisałam anons, by zobaczyć jak to funkcjonuje. Z niecierpliwością czekałam na odpowiedź, fantazjując trochę o tym niemoralnym procederze (na postać fantazji miał  wpływ fakt, co ze wstydem przyznaję ,że obejrzałam wszystkie sezony Sekretnego Dziennika Call Girl – nie pozwalajcie oglądać tego córkom, bo najstarszy zawód świata jest tam przedstawiony w takim świetle, że na pytanie babci kim chcą zostać jak dorosną, nie powiedzą, że baletnicą!) i… mimo, że moja moralność nie jest oprawiona w siermiężne ramy, to jak w końcu przyszła odpowiedź to się przestraszyłam! A później uśmiałam. Pomijając kwestie moralności i fakt, że w mieście tak „małym” jak Warszawa, mój sponsor na sto procent okazałby się kolegą kolegi lub brata, ciężko było by utrzymać go w tajemnicy a wieść o tym, że puszczam się za kasę obiegła by świat z prędkością światła, to  jednak wygrał „romantyzm”. Nawet jak przysłowiowo się z kimś puszczę to wynika to z czaru chwili i prawie zawsze towarzyszy temu myśl, „a może coś z tego będzie?”  (tak, ta myśl ucieka z reguły wraz z kacem!). Przeprowadzanie transakcji pozostawię bankierom, choć nie potępiam dziewczyn które się na to decydują oczywiście, chyba są bardziej ekonomiczne niż ja.
Dla mnie jednak mina mojego kochanka, któremu dałam dziś prze mocny orgazm, jest najwspanialszym wynagrodzeniem, nie mówiąc już o premii jaką wyczarował swoim językiem między moimi udami w podzięce.
Xx

sobota, 14 kwietnia 2012

Krótka lekcja manipulacji


Po wielu latach utarczek z mężczyznami wreszcie odkryłam, jak  sprawić, żeby facet zrobił to co chcesz, wtedy kiedy chcesz! 
Wystarczy  trochę go poolewać a później rzucić niewinne „…znam Cię, przecież wiem, że i tak tego nie zrobisz”!!
Tak moje drogie, to naprawdę takie proste.  W ten oto zaskakująco nieskomplikowany sposób skłoniłam mojego kochanka do tego, żeby wywiózł mnie zgodnie z moją kacową zachcianką za miasto i zrobił mi najlepiej na leśnej polanie!  Stwierdzicie, że mało kogo trzeba by do tego namawiać dwa razy, ale wierzcie mi, on jest bardzo wygodny i najbardziej lubi z dostawą do domu!
Zachęcam do korzystania z tej drobnej manipulacji i serdecznie polecam opuszczenie czterech ścian sypialni – orgazm pod gołym, wiosennym niebem jest przepyszny!
Xx

czwartek, 12 kwietnia 2012

Od autora


Słowem wstępu, przytoczę dwie znane mądrości: „Kobieta najpiękniejsza jest gdy jest zakochana” oraz: „Każda z nas czeka na swojego księcia” (bądź księżniczkę – bądźmy poprawni politycznie) z bajki. Nie jestem w tej kwestii wyjątkiem. Jako prawdziwa romantyczka wierzę w to, że gdzieś tam jest ten „jedyny” specjalnie dla mnie. Ale nienawidzę czekać! Więc to uciążliwe wyczekiwanie zastąpiłam baaaardzo aktywnymi poszukiwaniami.  Jedyny problem w tym, że jak już „znajdowałam” to zawsze dochodziłam do wniosku, że tak naprawdę poszukiwanie samo w sobie to najlepsza zabawa i ja wcale nie potrzebuje i nie chcę tego księcia.  Przepraszam Was chłopaki!
Jednak, jako że wierzę w to, że trzeba pracować nad charakterem i że kiedyś w końcu spotkam takiego który przyćmi swoim blaskiem wszystkie dzikie przygody napotkane podczas poszukiwań, znalazłam na ten problem dwa sposoby:.
 Po pierwsze - prawdziwie i wiernie  „zakochuję się” tylko w bardzo nieodpowiednich chłopcach z którymi po prostu nie da się być lub którzy być ze mną nie chcą (polecam zwłaszcza jak tak jak ja lubicie skoki adrenaliny i  miks najmocniejszych przeżyć od mega euforii do totalnej depresji).W takim uczuciu potrafię trwać latami! Wszyscy wiemy, że nie ma nic piękniejszego niż nieszczęśliwa i niespełniona miłość.
A po drugie –„ troszkę” zakochana jestem średnio co tydzień – ale to tylko ze względu dbałości o urodę;)

**Opisane tu zdarzenia i osoby są (niestety) w 90% prawdziwymi, 10% stanowi fikcja literacka lub „ozdobniki

Xx