sobota, 30 czerwca 2012

Przewrotność losu


Wciąż narzekam na to, że faceci zgrywają cnotki niewydymki i że w tym mieście żeby sobie poużywać to trzeba przejść przez piekło co najmniej trzech (jak dobrze pójdzie) randek, gdy tym czasem….. poznałam typka, który chciał od razu! I co? Ja zagrałam cnotkę! Albo robię się stara, albo mój pijany umysł był tak zaskoczony tym nagłym zwrotem akcji, że puszczalski system sterowania pożądaniem zawiesił się. Suma sumarum nie przespałam się z nim, co więcej poszłam z nim nawet na randkę. Pierwsza była fajna bo oboje mieliśmy mega kaca i stępione zmysły. Druga okazała się nieco gorsza bo raz, że typek zupełnie nie miał pomysłu co ze mną robić i wziął mnie (w piątek wieczorem!!) do knajpy, gdzie podają herbatę (!) to jeszcze zaczął rozwodzić się nad tym, że wiecznie nie ma kasy i  że nie powinno być tak, że facet zawsze płaci. Nie jestem materialistką, ale już wiedziałam, że z tej mąki chleba nie będzie. Kupiliśmy wódkę (zapłaciłam połowę) i wróciliśmy do jego mieszkania, gdzie było paru jego znajomych. W miarę picia trochę się rozpogodziłam i prawie zapomniałam, że nie rokuje on na partnera. Atmosfera zaczęła nabierać lekko erotycznych rumieńców i już prawie doszliśmy do kolejnej bazy. Poszłam się wysikać i siedząc na kiblu przemówił do mnie mój wewnętrzny głos i zapytał: Nie no, stara, naprawdę prześpisz się z nim tylko dlatego, że on tego chce, w mieszkaniu pełnym ludzi, z przyczajki, po cichu, pomimo, że ewidentnie widać, że nic z tego nie będzie? Wyszłam, powiedziałam mu, że jestem pijana, zmęczona i że wracam do domu. Burknął na mnie „To po coś tyle piła!” a ja pojechałam prosto do łóżka..mojego kochanka. Na hedonistyczną noc najdzikszą.
Xx

czwartek, 28 czerwca 2012

Ekonomika seksualności


A Który wciąż przeżywa zdradę swojego lubego stwierdził, że pieprzy to całe pedalstwo ale, że nawet jakby chciał mieć dziewczynę to po prostu go na to nie stać, te wszystkie wyjścia, kwiaty, prezenty.. (ale byłby fajnym heretykiem!). Bycie gejem ucina połowę kosztów, faceci raczej płacą za siebie.. Zaczęłam się zastanawiać czy taniej by mnie wyszło gdybym została lesbijką, ale po głębszym namyśle, oboje uznaliśmy, że pedalstwo to plus 50% do „domowego budżetu” a „lesbijstwo” to minus 50%. Nie kalkuluje mi się. Pozostanę hetero.
Xx

środa, 27 czerwca 2012

Staropanieństwo


Poznałam czarującego i przystojnego chłopaka. Zaprosił mnie na randkę. Spełnienie marzeń, można by rzec, gdyby nie to, że na termin randki wyznaczył piątek, wieczór! Bardzo niegentelmanskie posunięcie – w piątki wieczorem to chodzi się z paczką dziewczyn na dzikie, mocno zakrapiane imprezy by odreagować ciężki tydzień pracy, a na pewno nie na randki! Udałam, że jestem chora
Xx

poniedziałek, 25 czerwca 2012

Wiatr we włosach, albo nieżej….


Gdy po trzy godzinnej, kacowej rozmowie ze swoim ex, non stop myślisz o nim z tkliwością - czas na kurację zakupową. A ponieważ jest strasznie gorące i parne, wczesne popołudnie i w dodatku koniec miesiąca, więc nie stać Cię na luksusy, najlepsze co możesz zrobić to udać się na puławską na secondo handowe łowy. Jednak nim to zrobisz i nim założysz swoją piękną, rozkloszowaną spódnicę żywcem wyjętą z lat pięćdziesiątych, sprawdź prognozę pogody i upewnij się, że nie zanosi się na porywisty wiatr…  Kroczyłam dumnie moim ulubionym lumpeksowym bulwarem, obładowana torbami pełnymi łupów, gdy nagle wpadłam w jakiś wietrzny tunel i nim się spostrzegłam, cała ulica mogła podziwiać mój tyłek i nie tylko (tu dodam, że rzadko zakładam bieliznę oraz, że Wiatr wyłapał piękny moment gdy wszystkie samochody stały na czerwonym świetle)! Sytuacja patowa, ale w sumie dość zabawna, natychmiast rzuciłam się w stronę ściany by osłonić tyły i jakoś zapanować nad przodem. I stałam tak i się śmiałam, zastanawiając się co ze sobą zrobić, gdy zadzwonił telefon. Kochanek.
 „Kolega powiedział, że jakaś laska obnaża się na Puławskiej, pomyślałem o Tobie”
Przyjechał i wpakował mnie do samochodu, ratując z opresji.. Zła reputacja przydaje się w najmniej oczekiwanych momentach

Xx

niedziela, 24 czerwca 2012

W drodze..


Wracając z imprezy zaczepiłam, jakiegoś typka który właśnie zamawiał taksówkę z zamiarem udania się do domu. Mój pijacki podryw był chyba dość przekonujący bo chłopak zmienił plany i udał się z Nami w poszukiwaniu czegoś do zjedzenia. Ponieważ byłam pijana aparycję chłopaka pozostawiłam do oceny koleżankom i gdy został zaakceptowany jako „wyględny, miły dla oka” oddzieliłam się z Nim od grupy. Chłopak zaproponował, że jak dojdziemy pod pałac kultury to będziemy się całować.  Iść przez rozgrzebaną Marszałkowską w wysokich obcasach tylko po to żeby dać komuś całusa? Bez sensu. Oczywiście poszliśmy. Było bardzo miło, choć miałam niejasne przeczucie, że kiedyś chłopcy proponowali raczej „do mnie czy do Ciebie”….

Xx

niedziela, 17 czerwca 2012

Wychodzę w piątek, wracam w niedzielę


Co myślisz, gdy budzisz się nagle w jakimś pokoju hotelowym, obok leży nieznajomy o, szczęśliwie, miłej aparycji, a Ty nie wiesz gdzie jesteś, jaki dziś dzień i co Ty tu właściwie robisz? Myślisz, że była dobra impreza i spotkałaś kolegę brata z podstawówki, który kochał się w Tobie skrycie od wieków. Ale na to wpadasz dopiero po chwili, bo z początku myślisz, że ktoś wsypał Ci coś do drinka, wywiózł za miasto i zgwałcił (on Ciebie albo Ty go).
Był piątek, spotkałam Go przed klubem. Gdy byłam mała dałabym się pociąć za choćby jedno spojrzenie w moim kierunku, tego chłopaka z deskorolką, a teraz on stoi przede mną, stawia drinki i mówi o tym jak to zawsze się mną jarał. Poszliśmy na długi pijacki spacer, a gdy zbliżaliśmy się do granic naszej dzielnicy (chyba nie muszę dodawać, że to kolejny sąsiad), on stwierdził, że nie chce by ta chwila się skończyła i wynajął pokój w hotelu. Na dwie magiczne doby – godziny rozmów, wylegiwanie się w łóżku, alkohol. Miód na moją romantyczną duszę.
W całej tej historii najzabawniejsze jest to, że się  nie bzyknęliśmy, w  co nawet moja przyjaciółka nie chciała uwierzyć i wytrwale wyczekiwała momentu gdy się  w końcu przyznam i powiem chociaż jak było.
Muszę popracować nad moim wizerunkiem ladacznicy, bo co i rusz natrafiam na typów którzy obdarzają mnie niesamowitym szacunkiem i gorącą romantyczną miłością, gdy tymczasem ja chcę się jedynie pobzykać!
Xx

sobota, 9 czerwca 2012

Wolność


Piątkowy wieczór, dużo alkoholu i gorąca impreza. Nie aż tak gorąca jakbym sobie tego życzyła bo miałam okres, także łowy odpadały, ale trochę się poszwędałam, poprzytulałam z kolegami i parę razy, trochę na uboczu by nikt nie widział, całowałam się z moim kochankiem, po czym każde udawało się w swoją stronę przytulać się dalej z kimś innym. Nie byłam zdatna do spożycia, także jak się zmęczyłam, zamówiłam taksówkę z zamiarem powrotu do domu. Okazało się, że kochanek też się zmęczył więc wracaliśmy razem. Pierwszy raz bez finiszu w jego łóżku, a grzecznie i prosto każde do siebie. Gdy wysiadał, powiedział, że to zabawne, bo jesteśmy jedynymi ludźmi jakich zna, którzy tak strasznie się boją monogamii a w rzeczywistości są w całkiem „ monogamicznej” relacji. Coś w tym jest. W prawdzie jesteśmy monogamistami tylko dlatego, że nic lepszego od Nas samych Nam nie wpadło, ale gdyby wpadło to bez wyrzutów sumienia moglibyśmy dać się porwać czarowi chwili. Ale czy w zasadzie w związkach nie jest podobnie, a nawet gorzej? Związkowa monogamia jest narzucona, ogranicza, „moja” monogamia jest świadomym wyborem ( z domieszką małej kalkulacji - ciężko znaleźć dobrego kochanka; szczyptą lenistwa – po co szukać skoro jest tak blisko)  ale przede wszystkim jest kwestią wolności
(albo posuchy).

Xx

sobota, 2 czerwca 2012

W sypialni….


…to takie oczywiste. Uprawiałam sex w wielu dziwnych miejscach – w lesie, w krzakach na nadwiślańskim bulwarze w godzinach imprezowego szczytu, na ławce w parku zakrywając siebie i partnera jedynie moją spódnicą, w pracy, zrobiłam niezliczoną ilość lasek w windach i samochodach podczas jazdy, kochałam się gdy za ścianą była cała rodzina na niedzielnym obiadku.. Lubię miejsca niekoniecznie do miłości przystosowane. Ale ostatnio przebiłam samą siebie. Byłam na imprezie gdzie dopadła mnie dzika namiętność z pewnym miłym chłopakiem w…….domku na drzewie! Znaleźć w centrum Warszawy domek na drzewie? To dopiero wyczyn!

Xx