czwartek, 10 maja 2012

Rozmowy nocą


Ostatnio byłam już naprawdę skłonna by zostać Jego dziewczyną – ze względu choćby czysto pr’owego, warto z raz w roku powłóczyć się na imprezy z jednym chłopakiem.
Jednak trafiła kosa na kamień – On jak to określił – chce mieć pewność, że „oddając swoje szlachetne serce, rycerskość i garnitur pięknych cech charakteru, nie zostanie wzgardzony..” Tak, to jest cytat, który mama skwitowała „co za pedał” (nic dziwnego). Przez chwile wydało mi się to słodkie, ale szybko przypomniałam sobie, że przyjaciół od pary różni głównie sex, co też mu przedłożyłam. Niewzruszony uznał, że czasem warto poczekać. Kolejny argument jakiego użyłam to fakt, że naczekam się a później się okaże,  że w łóżku jest beznadziejnie i że zmarnowałam czas. Powiedział, że nie ma szans by tak było. Uznałam, że więź rodzi się poprzez bliskość ciał, czyli sex! On powiedział, że bliskość to stan umysłu. Coraz bardziej pijana i rozgoryczona powiedziałam, że nigdy nie ma pewności bo moi rodzice rozwiedli się po 25 latach, na co On, że to zawsze 25 lat a nie 2 tygodnie. Już w furii, zaczęłam rzucać talerzami w ścianę, rozwalać jego mieszkanie, wykrzyczałam, że chciał „królową bandytów” (tak, takiego sformułowania użył!) to niech będzie bandytą a nie pedałem… i wyszłam.
Po 20 minutach dostałam smsa:  „Lubię Cię”

Xx

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz