sobota, 19 maja 2012

Najsłodsza hipokryzjo…


Staliśmy pijani przy pawilonach i prowadziliśmy wesołą rozmowę. Wtedy on przyznał się, że na wyjeździe całował się z jakąś laską. Tylko całował! (tu nadmienię, że  zaczynam się bardzo poważnie o niego martwić fakt, że nie chce się ze mną przespać już pominę, ale skoro już wyrywa jakąś lafiryndę to dlaczego na Boga jej nie przeleci?! Coś musi być na rzeczy). Nie jesteśmy parą bo nie mogę jakoś zdecydować się na utratę wolności, cały zeszły weekend, gdy go nie było spędziłam u mojego kochanka i nie mogę powiedzieć, że tylko się całowaliśmy, ale…….  Wściekłam się ogromnie. Wierność nie jest moją mocną stroną ale bezwzględnie jej wymagam od innych. Zmartwiło mnie to też ze względu na to, że pijaniutka musiałam podjąć wysiłek umysłowy i ponownie zweryfikować obraz jego osoby w mojej głowie  - myślałam, że jest grzeczny i prosty do zmanipulowania a tu okazuje się, że może być twardym przeciwnikiem. Choć z tym twardym bym nie przesadzała, skoro nie chce się nim pochwalić.
Xx

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz