niedziela, 30 września 2012

Moda



Przyznam, że w kwestii podejścia do ubioru, wśród facetów, zawsze trafiam na same skrajności. Mój kochanek, gdy przyjmuje mnie u siebie, z reguły wygląda, delikatnie mówiąc, dość niechlujnie. Rozumiem, że w czterech ścianach domowego ogniska nie trzeba stroić się w garnitury, ale gdy idę do niego, zawsze staram się wyglądać jak milion dolarów, a on tymczasem otwiera mi drzwi w dresie i poplamionym tshircie, to mimo wszystko trochę mnie to deprymuje. Choć mogę mu to wybaczyć, bo po pierwsze, nikt nie ma okazji Nas zobaczyć, a po drugie najbardziej lubię go nago, a dres baaaardzo łatwo zdjąć. Mój drugi kochanek ma za to totalny odjazd na punkcie ciuchów. Zanim pójdziemy na drinka potrafi spędzić całą godzinę przed szafą, dobierając poszczególne części garderoby. Wygląda zawsze nienagannie ale dość często przez jego strojenie się, do niczego między Nami nie dochodzi bo albo szlag mnie trafia nim On w końcu zdąży się ubrać i dochodzi do awantury, albo urozmaicam sobie oczekiwanie popijaniem drinków i gdy On jest już gotowy do wyjścia to ja z reguły jestem już zbyt pijana albo zmęczona by robić cokolwiek. Ja, nie licząc dni gdy „zupełnie nie mam się w co ubrać” załatwiam sprawę stroju w 15 minut – wiem co mam, co dobrze wygląda, co do czego pasuje, makijaż zawsze ten sam, wykonanie 5 minut. Chłopcy mogli by się naprawdę wiele od kobiet nauczyć. My za to mogłybyśmy od chłopców nauczyć się absolutnego zadowolenia z siebie, które zawsze od nich bije, niezależnie od tego czy mają na sobie spodnie z dziurą na tyłku, czy garnitur skrojony na miarę.

Xx

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz