środa, 12 września 2012

Wsparcie

Nie wiem skąd to przekonanie, że faceci są "twardzi", skoro czasem wystarczy ugryzienie komara by robili z siebie obłożnie chorych. Jakiś czas temu, chłopak mojej przyjaciółki przyjechał po nią na babski wieczór taksówką i kazał się zawieźć do lekarza, bo "coś" się mu zrobiło. Na ostrym dyżurze koleżanka najadła się nie małego wstydu, gdy okazało się, że to "coś" to kleszcz. Kobiety częściej trzymają nerwy na wodzy...Mój kolega wyrwał mnie ze snu nagłym telefonem: zrobiło mi się coś nad ku***em! Mam raka! Tak, mężczyźni w ogóle nie panikują.... Lekko zaspana, zachowałam zimną krew i pomimo, że nie jestem lekarzem, zapewniłam go, że to na pewno nic takiego, żeby nie robił afery i poleciłam żeby poszedł do stosownego specjalisty. W takich chwilach najważniejsze, to zachować spokój. Chwilę jeszcze polamentował, a później cichutko dodał: pójdziesz ze mną, dodasz mi otuchy niezależnie od scenariusza? Tak, mężczyźni w ogóle nie boją się lekarzy.....Poszliśmy. Dość długo to trwało, ale w końcu wyszedł, z nietęgą miną: mam raka... Ja.... w ryk! Oczywiście okazało się to niesmacznym żartem, wszystko z jego przyrodzeniem było ok. Strzeliłam mu liścia a gdy udało się mu mnie uspokoić, powiedział, że nigdy więcej nigdzie mnie nie weźmie w ramach wsparcia bo panikara ze mnie.... Kobiety częściej w sytuacjach krytycznych zachowują zimną krew i potrafią dać wsparcie. (Ale ja akurat jestem PANIKARĄ i hipochondryczką, nigdy tego nie ukrywałam).

Xx

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz