piątek, 15 lutego 2013

Strach..



W poniedziałek (jak już zupełnie otrzeźwiałam) zaczęłam się o siebie trochę martwić.
Spędziłam niedziele z dwoma skacowanymi typami, jedząc pizzę, popijając browarem i oglądając najbardziej ordynarne filmiki na całym youtubie ( wtedy wydawały mi się strasznie śmieszne). Co więcej, z raz lub dwa razy, beknęłam. Podkreślam, było to tylko TROCHĘ niepokojące i żeby zniwelować te męskie wpływy, udałam się z koleżanką na masaż (to w końcu takie kobiece zajęcie).
Od środy żyję w prawdziwym strachu – oglądałam mecz(!!!!!) /Real Madryt vs Manchester United/, nawet nie tak bardzo do tego przymuszona  – przysięgam, tam "na dole" wszystko ok, ale boję się, że zmieniam się w faceta…

A szkoda by było, zwłaszcza teraz, gdy zamieszkał ze mną Joe..

Jedyna terapia, jaka wydaje się mieć sens, w tej tragicznej sytuacji (w sumie to w każdej sytuacji...), to zakupy i oglądanie po raz kolejny wszystkich sezonów "Sexu w Wielkim Mieście". Czas start.
(Proszę, wypijcie dziś za to, żeby nie wyrósł mi k*tas).

Xx

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz