środa, 19 grudnia 2012

Wiedza podstawowa



Tyle gadam o sexie. Podejrzewam, że większość ludzi którzy mnie znają bardziej orientują się z kim aktualnie sypiam, niż jak mam na nazwisko. I niby tyle o nim gadam, a zdarza mi się zapomnieć o bardzo ważnych, fundamentalnych wręcz regułach. Albo samo moje gadanie tak mnie nakręca, albo mam taką wybujałą wyobraźnie, albo jestem kosmitką, ale jestem wiecznie „napalona” w związku z czym często deprecjonuję wagę gry wstępnej. Wolę od razu przejść do „dania głównego”. Ostatnio spałam u faceta. Akurat miałam okres, a podczas „tych dni” jestem wrednym i cierpiącym, aseksualnym tworem, więc oboje wiedzieliśmy, że „nic z tego”. Tak doskonale o tym wiedzieliśmy, że zaczęliśmy się całować i o siebie ocierać. Tak mocno oboje mieliśmy zakodowaną w głowach świętą zasadę, że okres = brak bzykania, że aż znaleźliśmy się pod prysznicem i ta bezczelna zasada sama się złamała! Nie ładnie łamać zasady, ale bardzo ładnie przypomnieć sobie, że dłuuuuga gra wstępna, to dłuuuuugaaaaaaa przyjemność. A, i warto też przypomnieć sobie słowa babci „drogie dziecko, nie ma lepszego środka przeciwbólowego niż orgazm”. Babcia wiedziała co mówiła, była dentystką.

Xx


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz