wtorek, 18 grudnia 2012

Olśnienie


Powstała cała masa mądrych poradników, jak sprawić, żeby komunikacja między partnerami była przejrzysta. I świetnie, tylko kto by je czytał. Jeżeli jesteś kobietą, to pewnie tak jak ja, lubisz sobie podramatyzować. Czy coś może dodać więcej energii z rana, poza podwójnym espresso, niż precyzyjnie strzelony, niczym nieuzasadniony foch? Nie ma nic przyjemniejszego niż uczucie triumfu, "bo to „idiota”  i znów się niczego nie domyślił". Bardzo długo żyłam w takim przekonaniu, aż pewnego dnia spłynęła na mnie pewna myśl. A może ja po prostu powiem o co mi chodzi? Zaczęłam niewinnie, zamiast prężyć się zachęcająco, czekając aż odwróci wzrok od laptopa rzekłam „kochany, chce żebyś mnie hardcorowo wygrzmocił, w tym momencie!”. Nie uwierzycie, ale zrobił to! I to z uśmiechem na ustach. Zachęcona zaczęłam odważniej „kochany, mam totalnego kaca, nienawidzę świata, chcę żebyś dał mi buziaka/ coś do jedzenia/ święty spokój”. Dostałam to czego sobie zażyczyłam.Oczywiście nie zamierzam zrezygnować z manipulacji i dramatów całkowicie, tak jak nigdy nie przestanę wierzyć w to, że faceci jednak są jasnowidzami (skoro dalej wierzę w świętego Mikołaja…  tylko, że teraz już wiem, że nie mieszka on w Laponii a na koncie bankowym mojej mamy). Ale staram się ograniczać „o co Ci chodzi – o nic – przecież widzę – mówię, że o nic!” jedynie do kaca i okresu. Bo brak niedomówień, choć brzmi nudno, może być przyjemny. A jak fajnie odkryć, że facet z którym obcujesz nie jest idiotą!

Xx

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz