poniedziałek, 25 czerwca 2012

Wiatr we włosach, albo nieżej….


Gdy po trzy godzinnej, kacowej rozmowie ze swoim ex, non stop myślisz o nim z tkliwością - czas na kurację zakupową. A ponieważ jest strasznie gorące i parne, wczesne popołudnie i w dodatku koniec miesiąca, więc nie stać Cię na luksusy, najlepsze co możesz zrobić to udać się na puławską na secondo handowe łowy. Jednak nim to zrobisz i nim założysz swoją piękną, rozkloszowaną spódnicę żywcem wyjętą z lat pięćdziesiątych, sprawdź prognozę pogody i upewnij się, że nie zanosi się na porywisty wiatr…  Kroczyłam dumnie moim ulubionym lumpeksowym bulwarem, obładowana torbami pełnymi łupów, gdy nagle wpadłam w jakiś wietrzny tunel i nim się spostrzegłam, cała ulica mogła podziwiać mój tyłek i nie tylko (tu dodam, że rzadko zakładam bieliznę oraz, że Wiatr wyłapał piękny moment gdy wszystkie samochody stały na czerwonym świetle)! Sytuacja patowa, ale w sumie dość zabawna, natychmiast rzuciłam się w stronę ściany by osłonić tyły i jakoś zapanować nad przodem. I stałam tak i się śmiałam, zastanawiając się co ze sobą zrobić, gdy zadzwonił telefon. Kochanek.
 „Kolega powiedział, że jakaś laska obnaża się na Puławskiej, pomyślałem o Tobie”
Przyjechał i wpakował mnie do samochodu, ratując z opresji.. Zła reputacja przydaje się w najmniej oczekiwanych momentach

Xx

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz