W minioną
niedzielę obudziłam się z dość dużym „syndromem dnia następnego”, któremu zawsze
towarzyszy u mnie ogromna ochota na sex. Niestety, poza kacem, miałam też TE
dni, a nie przepadam za klasycznym bzykaniem podczas okresu, więc wymyśliliśmy
sobie z moim kochankiem, że zrobimy sex sesyjkę z tantrą. Ściągnęliśmy filmik
instruktarzowy do tantrycznego masażu. Prawie umarłam, nie z rozkoszy a ze
śmiechu, gdy leżałam sobie nago a on zataczał nad moim ciałem dziwne kręgi
rękoma. Do tantry chyba trzeba być bardziej dojrzałym i uduchowionym niż My
jesteśmy, choć pewne jej założenia na pewno spełniliśmy – orgazm tantryczny ma
dostarczać niesamowitej energii, ale czy coś może dostarczyć więcej pozytywnej
energii niż pół godziny nieustannego śmiechu? Sprawę orgazmu załatwiliśmy za to
w sprawdzony, mało uduchowiony, ale bardzo przyjemny sposób. Łóżko nie służy do
medytacji.
Xx
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz