Byłam na
bardzo sztampowej ale uroczej randce (drink, kino, spacer). Chłopak mimo, że bardzo
nieśmiały, naprawdę mnie zainteresował. Odprowadził mnie do domu i nadszedł
czas na pożegnalnego buziaka. Zabierał się do tego jak pies do jeża, zaczął się
trochę jąkać, nie wiedział co zrobić z rękoma więc trochę zniecierpliwiona,
postanowiłam przejąć inicjatywę. Stałam na wysoki krawężniku (całe szczęście bo
typek był z dwie głowy wyższy ode mnie) a on na ulicy. Pocałowałam go, on
przybliżył się do mnie i… wdepnął w wielką psią kupę. Zrobił się czerwony jak
burak i uciekł. Dodam, że więcej nie zadzwonił… Sprzątajcie po swoich pupilach,
bo przez takie niespodzianki odbieracie innym szanse na numerek!
Xx
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz