niedziela, 15 lipca 2012

Logika


W sobotę musiałam przejść test na „dobrą przyjaciółkę” – miałam przeokrutnego kaca i marzyłam tylko o leżeniu na łożu śmierci, mimo to zgodziłam się resztką sił pójść na imprezę z M. Impreza zresztą niczego sobie bo w pięknym apartamencie, w jednej z najpiękniejszych kamienic w całej Warszawie u bardzo wytwornego faceta. Jako, że aktualnie pozostaję bezrobotna stwierdziłam, że to może być niezła inwestycja, jednak mój stan nie był najlepszy do błyskotliwych rozmów z inteligentnymi ludźmi, toteż sączyłam w koncie drinka trochę zaczynając się nudzić gdy… w drzwiach pojawiła się ekipa włosko holenderska, jak się okazało, muzycy uczestniczący w Warsaw summer jazz days. Od chwili ich przybycia akcja potoczyła się jak w starym, głupim, romantycznym filmidle – jedno spojrzenie na słodkiego Włocha i kac jakby minął. 10 minut później podbiegłam do M z zaskoczeniem oświadczając jej, że właśnie całowałam się na balkonie, po 15 minutach zmyliśmy się od krawaciarzy pod pretekstem wycieczki warszawo znawczej. Daleko nie zaszliśmy – doszliśmy „aż” do parku za Sheratonem i tam dopadła Nas totalna namiętność w krzakach! Przyznam, że byłam zaskoczona, bo myślałam, że etap przypadkowego puszczania się mam już za sobą, a tu coś takiego. Pomijając fakt, że był to wyczyn niegodny damy, to przyznam, że było niesamowicie, a po wszystkim mój partner wyjął swój bas, z którym rozstał się tylko na potrzebę dwóch dzikich numerków, i zaczął  śpiewać mi romantyczne piosenki. Różne słyszałam opinie o Włochach, ale jedno im przyznam na pewno, są niesamowicie seksowni i potrafią sprawić, że kobieta w ich towarzystwie, nawet w tak żenujących okolicznościach jak sex w krzakach w samym centrum miasta, czuje się naprawdę wyjątkowo! Uczcie się chłopcy! No ale ok., gdyby na tym skończyła się ta noc to by było jeszcze za mało – wpakowałam mojego nowo nabytego kochanka do taxówki, ponieważ musiał rano wstać na koncert, a sama w pijackim zwidzie udałam się spotkać jeszcze z koleżankami na Barce. Tam wpadłyśmy na pozostałych muzyków. Przyjęłam oświadczyny holendra, powiedziałam mu, że do ślubu nici z sexu (?!) i udałam się z nim do jego hotelu (nie muszę mówić, że tego samego w którym mieszkał mój Włoch?), gdzie zasnęliśmy jak aniołki, bez żadnego macania. Acha, a zaraz lecę na randkę z chłopaczkiem który wiózł Nas taxówką do tego hotelu… Byłam na imprezie ze śmietanką towarzyską Warszawy, puściłam się w krzakach z Włochem, spałam z brzydkim holendrem a umówiłam się z taksiarzem? I gdzie tu jakaś logika?

XX

sobota, 14 lipca 2012

Starcie tytanów


X, ładna i bardzo zabawowa dziewczynka, od jakiegoś czasu odczuwała lekki niedosyt łóżkowych atrakcji, więc postanowiła ten stan rzeczy zmienić. Traf chciał, że nadarzyła się świetna imprezowa okazja, gdzie atrakcje same pchały się do rąk - jedną z nich była osoba Naszego bardzo przystojnego, bardzo rozbrykanego i chętnego kolegi, którego X miała już od dawna na oku. Sytuacja wręcz idealna - on chętny, ona chętna. Następnego dnia dzwonię do M by dowiedzieć się jak sprawy się potoczyły (u mnie tego wieczora bez rewelacji, także byłam żądna pieprznych szczegółów).
"Nie podjął żadnych kroków ku temu by mnie przelecieć"
"Jak to?? Nie spał przypadkiem u Ciebie??!!"
"No zapytał czy może u mnie spać..." (tu nadmienię, że mógł spać w tysiącu różnych miejsc, co najmniej dwie laski oferowały mu swoje łóżko, więc decyzja którą podjął, mianowicie, że chce spać właśnie u Niej, nie była wynikiem przymusu czy desperacji...)
"No ok...spał u Ciebie i co...?"
"Jak poszliśmy do łóżka to zapytał czy może mnie przytulić...." ( własnym uszom nie wierzyłam.. czy Ona po tylu latach wojen damsko - męskich, mogła pomyśleć, że chłopak po alkoholu, w łóżku z atrakcyjną kobietą naprawdę chce się tylko przytulać?!")
".......... chciał u Ciebie spać i chciał się przytulać.. masz rację, w ogóle nie dał Ci żadnych znaków.. i co dalej?"
"Zasnęłam.... zjebałam, co?"
O przewrotny losie! Dwóch największych rozrabiaków w jednym łóżku i co? I nic. Jak szło to stare powiedzenie...? "przeciwieństwa przyciągają….. dobry sex"?

Xx

wtorek, 10 lipca 2012

Reklama


Zawsze wydawało mi się, że reklamy mają na mnie znikomy wpływ, z racji tego,  że łatwo się przywiązuję do konkretnych produktów i jestem im absolutnie wierna – żadna promocja nie skłoni mnie do zdrady! (szkoda, że z chłopakami sprawa wygląda trochę inaczej….). Ale życie pokazuje, że reklamy, pozornie niezauważone, zostają znacznie głębiej w Naszej świadomości, niż się Nam wydaje.. i tak oto kolejny raz, po pijaku, próbowałam skleić buty na gumę do żucia….i wiecie co?  Reklamy kłamią! To zupełnie nie działa…

niedziela, 8 lipca 2012

Spieszmy się wyrywać kolesi, tak szybko łapią zgona….


Byłam na fantastycznej imprezie na wydziale rzeźby ASP. Mnóstwo ciekawych i przystojnych chłopaków. W pewnym momencie zagadał do mnie niesamowity przystojniak. Zaskoczona jego urodą, bo jakoś dziwnym trafem rzadko romansuję z przystojniakami, zawahałam się. I to był błąd! Trzeba kłóć żelazo póki gorące, bo jak już zdecydowałam się ponownie go odnaleźć i odeprzeć jego atak, zastałam go nieprzytomnego, w pozycji pół siedzącej, pół leżącej a jacyś mili ludzie zrobili sobie z niego stolik na popielniczki i browary… Szkoda. Choć chyba jednak bym nie chciała romansować z typem który po paru głębszych zamiast w Boga seksu, przemienia się w mebel.

Xx

sobota, 7 lipca 2012

Kwestia wyboru


Czasami jest tak, ze idziesz na imprezę i nie ma ani jednego samca na którym można by oko zawiesić, a czasami jest ich tak wielu, że trzeba dokonywać naprawdę ciężkich wyborów..
W ostatnią piękną, piątkową noc bawiłyśmy się z dziewczynami na Placu Zabaw na imprezie I love 80’, która zobowiązywała do odpowiedniego stroju. Moje 80’ było bardziej 60’ co prawda, ale na nogi założyłam mega oldschoolowe, przypałowe, białe koturny idealnie wpasowujące się w klimat. Niestety buty „zdobiły” moje nogi bardzo krótko – nie doceniły faktu, że wreszcie zechciałam pokazać je szerszej publiczności i postanowiły się zepsuć definitywnie – odpadły im rzeczone koturny. Jako, że byłam już w stanie lekkiego upojenia nie specjalnie się tym faktem przejęłam – wpakowałam buty do torebki i brodziłam na boso po błocie co, o dziwo, przysporzyło mi okazji do podrywu. Poznałam dwóch bardzo fajnych chłopców – jeden 32 letni przystojniak z bliskiej mi branży bankowej, drugi, trochę bardziej szalony i ekscytujący bo dj. Jak tu się zdecydować? Sytuacja sama się wyjaśniła gdy zachciało mi się siku i musiałam skorzystać z toi toia. Jeden z chłopców, ten bardziej w stylu łobuza, zaproponował, że da mi swoje skarpetki, bym nie wchodziła boso do kibla, drugi, bardziej „odpowiedni” zaproponował swoje buty.. Chwila konsternacji i … byłam odpowiedzialna, nie poszłam za głosem serca, wybrałam buty…

Xx

wtorek, 3 lipca 2012

Pamiętajmy!


Wernisaż wystawy mojego kolegi. Rozmawiam z rodzicami artysty popijając wino, gdy podchodzi do mnie jakiś chłopak i mówi:

- Boże, wieeeeki Cię nie widziałem! Co tam?
-emmmmmmmmmmm...
-Nie pamiętasz mnie?
-emmmmmmm... nie bardzo.....
-Naprawdę?! Byłem współlokatorem X, zjadłem kiedyś na nieświadomce surówkę z marchewki którą miałaś w cipce!
(owszem, mieliśmy z X mały fetysz na zabawy róóóóżnymi przedmiotami…..)
-........emmmmmmmmm... dobra była? (?!&*x!)

Zawsze, ale to zawsze udawajcie, że pamiętacie!

Xx

niedziela, 1 lipca 2012

Pijesz - dzwoń


- Jesteś pieprzoną materialistką!
-A ty pieprzonym idiotą!
Słowo pisane zabrzmiało za mało groźnie, w pijackim amoku złapałam więc za telefon i  zadzwoniłam do rzeczonego idioty by ostro mu nawrzucać. Po 20 minutach ciężkiej rozmowy, głos po drugiej stronie słuchawki dławiąc się ze śmiechu, powiedział, że jeżeli chciałam się dodzwonić do W, to on zostawił telefon wczoraj u mnie…(?!)
-swoją drogą zadzwoniłam do Ciebie by Ci powiedzieć,  że jesteś idiotą i wdałam się nawet  z Tobą  w wielką dyskusję, gdy okazało się że to nie Ty! Twój telefon jest u X w mieszkaniu!
- Jesteś wspaniałą dziewczyną: materialistką, która upija się i robi idiotyczne rzeczy. I kto tu jest idiotą?
„Pijesz – nie dzwoń” to piękna zasada, choć wprowadzenie jej w życie jest raczej niewykonalne i poza wszystkim odebrało by czar kacowym pobudkom, gdy z przerażeniem patrzysz na spis połączeń i smsy. Moja zasada od dziś – pijesz, dzwoń, ale sprawdź czy do właściwej  osoby.

Xx