Byłam z Nim już na co najmniej 3 randkach i dalej nic – nie
prześpi się ze mną dopóki nie będzie miał pewności, że go „nie zranię” (?!) .
Zupełnie nie rozumiem, dlaczego sam się skazuje na brak przyjemności
przelecenia mnie, ale ok., mimo wszystko na tyle mnie to intryguje, że jestem
skłonna poczekać na dalszy rozwój wypadków. Choć nie jestem skłonna czekać
bezczynnie. Tu po raz kolejny instytucja kochanka przyszła z pomocą. Bardzo i
wiecznie napalonego kochanka, muszę dodać. Gdy poskarżyłam się na ogromny głód
seksu odpowiedź przyszła od razu (mimo iż na tamtą chwilę dzieliło nas
kilkadziesiąt kilometrów i miało się to nie zmienić przez najbliższe 3 dni)
„Zakładam, że za 2 godziny stąd ruszam a za 5 dymam Cie dziko, hardkorowo,
najbardziej!” Słowa dotrzymał. Kiedy wracałam sobie od niego spacerkiem, bez
bielizny i mocna wymiętoszona, przez
chwilę poczułam się trochę winna, ale z drugiej strony, przecież gdyby się mną
zajął jak należy, to nie musiałabym ściągać kochanka z urlopu (choć trochę
chciałam mu za to podziękować bo było wyśmienicie) i leżałabym grzecznie u Jego
boku.
Chłopaku, sam żeś sobie winien.
Xx
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz