piątek, 19 kwietnia 2013

Recepta



Pozostając w temacie podrywów, randek itp. (wiadomo, wiosna), po wczorajszej rozmowie z moją przyjaciółką o jej ostatniej randce, ustaliłyśmy kilka rzeczy.
Pierwsza randka w piątek odpada – w piątek chodzi się ze sprawdzonym gronem odreagować tydzień. Po co psuć sobie tak piękny wieczór gdy typ okaże się niewypałem? W piątki też najlepiej poluje się na kolejnych typów (są trochę łatwiejsi po pięciu dniach harówy).
Randka w sobotę lub niedzielę, na kacu, jest ok. Jak stwierdziłyśmy „na kacu nie jesteś sobą” a to bardzo dobrze. Czasem.
Wtorki, środy, czwartki – ok.
Natomiast pierwsza randka w poniedziałek i to jeszcze NA KAWĘ, a nie na drinka, to zbrodnia przeciwko ludzkości.
W poniedziałek organizm jeszcze się regeneruje po weekendowych harcach, praca męczy trzy razy bardziej, a każdy facet wydaje się mniej atrakcyjny.Po co od razu skreślać biedaka, tylko ze względu na "syndrom poniedziałku"?
Mamy wiosnę, zaczyna się ostro melanżowy okres. Wykreśl wszystkie poniedziałkowe i piątkowe randki z kalendarza. Wykreśl wszystkie rezerwacje stolików.

Weź go, z delikatnym procentem, w plener. 

Nic nie jest bardziej więziotwórcze niż krzaki, rozgwieżdżone niebo i butelka czystej.

Xx

środa, 17 kwietnia 2013

Czas na podryw 2



Wiele powstało poradników o tym „jak poderwać faceta”. Można ich wabić głębokim dekoltem, kokieteryjnym uśmiechem, błyskotliwą (choćby w Twoim mniemaniu) gadką.

Osobiście wierzę, że nie ma sprawdzonych metod – tu rządzi szczęśliwy traf (i czasem odpowiednia proporcja %ów we krwi..).

I jeszcze jedno.

Faceci uwielbiają „słodkie szczeniaczki”.
Kto by pomyślał.

Od jakiegoś czasu jestem szczęśliwą posiadaczką małego pieska i  tak naprawdę to on „robi robotę”. Podbiega do każdego, uroczo się wita i jazda!
I jeszcze ułatwia naturalną selekcję - jak facet nie lubi zwierząt i nie przywita się z Twoim pupilem, to znaczy, że jest dupkiem i nie warto go wpuszczać do łóżka.

Muszę jeszcze tylko młodego nauczyć paru komend: „siad”, „podaj łapę”, „podbiegaj tylko do przystojnych, dobrze zbudowanych brunetów”.

*tylko żeby wam nie przyszło do głowy kupowanie psów tylko na podryw! Trzeba je jeszcze bardzo kochać i kochać sprzątanie ich kup w salonie dopóki nie skumają, że kibel jest na dworze! Nie ma tak lekko
Xx

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Czas na podryw!



Gdy stoisz sama na przystanku, lub idziesz przez park, masz dużą szansę na to, że spotkasz GO.
Chłopaka, który „wychodzi z inicjatywą”.
Co go charakteryzuje?
Jest najmniej wyględny w obrębie dwóch kilometrów, rzuca słabymi tekstami i nie ma nic do stracenia.
Szłam sobie spacerem, pustą alejką i padłam jego ofiarą.

„Podasz mi te dziewięć magicznych cyfr?”

Nie podałam. Ale „inicjatorzy”, mimo, że dziwnym trafem, z reguły NIE prezentują się jak bohaterowie naszych mokrych snów (co za szkoda), wzbudzają we mnie ogromny respekt oraz wywołują uśmiech na twarzy. Bierzmy z nich przykład!
Bo co tak naprawdę mamy do stracenia?
Najwyżej wrócimy sami do domu.

Xx

środa, 10 kwietnia 2013

"Daj głos", a powiem Ci kim jesteś...



Mam problemy z rozpoznawaniem ludzi. Potrafię przedstawiać się dziesięć razy tej samej osobie i z reguły wychodzę na idiotkę / ignorantkę / chama. Co zrobić, mogę jedynie prosić o wybaczenie. Po prostu nie pamiętam.

Inaczej ma się, na szczęście, sprawa z przyjaciółmi.

Jakiś czas temu po ostrej imprezie wylądowałam u pewnego typka. Wszystko zapowiadało się bardzo obiecująco. Cóż, że mieszkał z kolegą w wieku trzydziestu paru lat, a rolę  jego pokoju spełniał eks-kibel (z klasycznym prześwitem między sufitem a ścianą – mało komfortowo….). Nawet to nie mogło mnie odwieść od numerka.
Gdy byliśmy już w trakcie zabawy, do domu wrócił jego kumpel.
Tłumiąc śmiech, nasłuchiwaliśmy jak zamyka się w swoim pokoju…i to nie sam.
Po paru minutach, w akompaniamencie westchnień pary zza ściany, dokończyliśmy dzieło i zasnęliśmy. 
Kto by pomyślał, że zaliczę seks „w kiblu” i „w czworokącie”, za jednym zamachem.

Rano obudził mnie lekki kac i kaszel towarzyszki współlokatora mojego nowego kochanka.
Nagle coś mnie tknęło i zaczęłam się bardziej temu kaszlowi przysłuchiwać…

Krzyknęłam przez ścianę  „Y…czy to Ty??”.

Trafiłam bez pudła. I pierwszy raz nie musiałam nawet szczegółowo wypytywać „jak było”.

Przyjaciół rozpoznam nawet po kaszlu.

Xx

wtorek, 9 kwietnia 2013

Welcome back



Stało się.
Prawie stałam się frajerką.... Szczęśliwie w porę się ogarnęłam.

(Ok, ogarnęła mnie drukarka)

Będąc od jakiegoś czasu w stałym związku, nie miałam możliwości, ochoty, ani nawet czasu by psocić i co za tym idzie zdobywać nowe inspiracje na bloga. Ponad to byłam chora przez jakieś trzy tygodnie, więc miałam ograniczony dostęp do bardziej rozpustnych przyjaciół.

Odosobnienie spowodowane chorobą sprawiło, że zaczęłam wariować i pewnego dnia, trawiona gorączką, postanowiłam sobie wydrukować fotkę mojego lubego i wstawić ją w ramkę (!!), w której od wieków „wisiały” jedynie moje niegrzeczne przyjaciółki….

 Drukarka odmówiła posłuszeństwa. I chwała jej za to – otrzeźwiałam.

Chorobę jak ręką odjął, wiosna powraca, a ja wracam do gry.


* to nie znaczy, że mój typ wraca na rynek singli, co to, to nie

Xx