Tak się utarło już, że zawsze jak mamy z dziewczynami jakiś
powód do świętowania to poza butelką (butelkami) na odświętnym stole musi się
znaleźć kutaso tort, albo co najmniej kutaso ciastka. Ostatnio gdy przystąpiłam
do masowej produkcji, bo z reguły mi przypada ten honor, moja mama jak zwykle
zaczęła lamentować „Kiedy Wy wreszcie wyrośniecie z tych kutasów?!”. Też się
nad tym zastanawiałam, ale mam podejrzenie, że ten dzień może nigdy nie
nastąpić. Tak czy inaczej, byłam całkowicie pochłonięta malowaniem kolejnego
brokatowego penisa na muffinie, gdy mama, ta wielka przeciwniczka męskich
sprzętów na wyrobach cukierniczych, patrzy na mnie i mówi „A może w 3d?”.
Podreptała do lodówki, wyjęła marcepan i w skupieniu, z dbałością o najmniejsze
szczegóły, ulepiła pięknego kutasa,z dumą stawiając go przede mną. Tak oto,
dwie kobietki, matka i córka, przez następne dwie godziny, popijając herbatkę,
zajmowały się produkcją słodkich penisów. Wiecie co? Ta choroba jest nieuleczalna i dotyka jak widać nie tylko młodych...
Xx
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz