Są takie dni (o zgrozo, czasem nawet tygodnie), że wszystko układa się wyjątkowo dobrze. Wiadomo, że gdy tak się dzieje, trzeba zacząć doszukiwać się jakiegoś ukrytego problemu, albo wkręcać się w myśl, że zaraz wszystko się spieprzy. Obudziłam się trawiona właśnie takim niepokojem. Zadzwoniłam do kolegi z nadzieją, że się pokłócimy. Nic z tego. Zeszłam do kuchni, marząc o tym by mama się o coś przyczepiła, a ta tylko się uśmiechnęła. Weszłam na wagę licząc chociaż na dodatkowe kilogramy. Nic, nic, nic. Wreszcie znalazłam! Kot nasikał mi do nowych butów. Odnalazłam swój upragniony „dramat”. Teraz mogę w spokoju cieszyć się resztą.
Xx
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz