Jestem zdecydowanie przeciwna korporacjom. Ale jak facet
pracuje w korpo to mogę mu to wybaczyć z jednej prostej przyczyny – lunch time.
Leżałam sobie skacowana i napalona w łóżeczku. On siedział w pracy, też
napalony. I co tu zrobić? Jako człowiek odpowiedzialny i nastawiony na
rozwiązywanie problemów zarządził, że za godzinę porywa mnie do siebie i
wy*ucha, a później odstawi do domu. Jak zarządził, tak też zrobił. Kiedyś
myślałam, że nie ma nic lepszego niż wolny poniedziałek, ale teraz już wiem, że
nic nie smakuje tak dobrze jak szybki sex w godzinach pracy. Czas wprowadzić
zmiany w prawie i do lunch time’u dorzucić fuck time. Wyobrażacie sobie biuro
pełne zrelaksowanych, uśmiechniętych i życzliwych ludzi? Byłoby pięknie.
Xx
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz