Mam kryzys weny. To trochę pms, trochę fakt, że próbuję ograniczyć
palenie (czyli + 100 do pmsu - rzucanie palenia to najsmutniejsza rzecz na
świecie), trochę pogoda, trochę wina koleżanek bo ostatnio są grzeczne (tu znów
pogoda – weź tu się puszczaj jak na dworze było minus milion, a teraz
jest mokro i okropnie) i też trochę wina mojego aktualnego typa, który nie robi
nic strasznego ani wk*rwiającego, a jak już robimy coś śmiesznego i zaczynam cieszyć się, że będzie co pisać to okazuje się, że poziom
jest za niski by to upubliczniać i nikogo prócz nas samych by to nie śmieszyło. Trochę się tego uzbierało. Od przyszłego
miesiąca postaram się trochę bardziej.
Trochę przepraszam.
Xx
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz