Ostatnio coś się stało (a raczej SIĘ nie stało).
Byłam
prawie na szczycie, prawie już zatykałam na nim flagę z „O”, ale nie mogłam
dojść. Zaczęłam zastanawiać się co jest – ja napalona, on zdolny i
zaangażowany, wtf?
Po namyślę stwierdziłam, że winowajczynią była myśl „on tak
długo się męczy, biedaczek, a ja nie dochodzę!”.
Przeprowadziłam sama ze sobą rozmowę. Moja „Chęć spełnienia”
wytoczyła silne argumenty przeciwko „Mojej
Empatii”
„Co to znaczy długo? Coś takiego jak „za długo” w łóżku nie
istnieje”
„Jak zaczął, to niech
skończy!!”
„Od współczucia
ważniejszy jest orgazm, więc sorry empatio”
„Chęć” wygrała. „Empatia” schowała zegarek i rozłożyła nogi.
A ja dostałam upragniony orgazm.
Cipki, jak wszystkie kobiety, są kapryśne. Raz chcą 5 minut,
raz znaczenie dłużej.
Niech będzie Ci szkoda faceta, ale pamiętaj o tym dopiero
jak będziesz się mu odwdzięczać za dobrze wykonaną pracę.
Zresztą mina kolesia, po tym jak doprowadzi sprawę (nawet po
dużych trudach) do happy endu, nie zdradza ani odrobiny zmęczenia, czy
zniecierpliwienia…
W łóżku nie ma miejsca na pośpiech
(chyba, że szybki
numerek, pięć minut przed wyjściem z domu, ale to już inna historia).
Xx
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz