Ostatni opłakiwałam śmierć bliskiej osoby (mojego
wibratora).
Szczęśliwie mam przy sobie kogoś, kto rekompensuje mi tę stratę,
ale wiadomo jak jest – facet, to facet, fajnie go mieć, ale każda kobieta musi,
po prostu MUSI mieć swojego wibrującego przyjaciela. Mój aktualny chłopak jest
wspaniałomyślny i wykazując się totalnym zrozumieniem, w dniu zakochanych,
zamiast sztampowych czekoladek (choć czekolada też w tym odcinku wystąpi, ale
to temat na inny post), sprowadził do domu…. No właśnie, chce go Wam
przedstawić.
To jest Joe.
To jest Joe.
Chciałam przeprosić wszystkich Skandynawów, za
to, że zdarzało mi się stereotypowo pomyśleć, iż nie są zbyt namiętnymi
kochankami – Joe pochodzi ze Szwecji (polecam wszystko od Lelo!) i w łóżku jest
demonem!
Już nie jest mi tak bardzo smutno, jak mój facet zrywa się świtem by pójść do korpolandii...
* Wypadałoby napisać coś o miłości, w końcu walentynki itp itd, ale w tej kwestii mogę powiedzieć tylko jedno - nie znam się, to się NIE wypowiem
Xx
zazdroszczę takiego faceta i prezentu. <3 Twój blog!
OdpowiedzUsuń