Ostatnio dopadła mnie mała depresja, ponieważ zdałam sobie
sprawę, że mimo, iż jestem taka „mądra, pracowita i zabawna” (jakby ktoś nie zauważył) to, od dłuższego już czasu, nie zarabiam. Wierzcie mi, to bardzo
smutne i szokujące odkrycie (więc jeżeli ktoś chce dać mi pracę, to zapraszam
do kontaktu – naprawdę jestem w stanie, na parę godzin, oderwać się od sexu by
skrupulatnie wypełniać zlecone obowiązki).
Ale wracając do depresji.. co jest
na nią najlepszym lekarstwem? Wiadomo – czekolada.
Gdy poskarżyłam się na zły humor, mój facet śmiało przyniósł
mi czekoladę, ale był cwany i żeby uniknąć efektu: smutek (bo depresja) –
euforia (bo czekolada) – wk*rwienie (bo utyję), zaopatrzył się w
czekoladę…. do smarowania ciała…..
Nie dość, że jest bardzo smaczna, to jeszcze rozsmarowywanie
jej pędzlem po ciele kochanka i zlizywanie z niego (nie mówiąc już o tym, jak
on się odwzajemnia) jest na maksa kręcące i masz stuprocentową pewność, że po
chwili bardzo aktywnie będziesz spalać pochłonięte kalorie....
Podsumowując, alternatywny sposób zjadania czekolady
(zamiast kanapowego, "sexualnie aktywny") sprawi, że pozbędziesz się depresji,
nie przytyjesz, zaopatrzysz ciało w magnez i przedłużysz grę wstępną (w naszym
przypadku nie do końca się to sprawdziło, bo chyba troszkę za bardzo nas ta
czekolada podjarała, ale nie śmiem narzekać). A jeżeli kiedykolwiek miałaś
obiekcje przed zrobieniem laski, to naprawdę – lody czekoladowe są bardzo
spoko.
*na zdjęciu jest czekolada, którą wypróbowałam, specjalnie do takich zabaw przeznaczona, ale spokojnie możecie zabawić się taką, jaką macie pod ręką w domu.
Po tym doznaniu, zwracam honor każdemu facetowi, który wcześniej chciał mnie zaprosić na "gorącą czekoladę", a ja uznałam go za frajera!
Smacznego!
Xx